Garnier Fructis Regenerująca maska Papaya Hair Food - jak zadziałała na włosach wysokoporowatych?
Jakiś czas temu Instagram oszalał na punkcie nowych masek od Garniera. Dokładnie chodzi mi o serię Garnier Hair Food, która wyróżnia się wyjątkowo kolorowymi i rzucającymi się w oczy opakowaniami. Są piękne - to prawda! I sama jestem zauroczona grafiką, jednak jak działają?
Ja jako pierwszą postanowiłam przetestować maskę w wersji Papaya. Chociaż w tej gamie kosmetycznej znajdziemy jeszcze maskę bananową, z jagodami goji oraz macadamia. Każda z nich przeznaczona jest do innego rodzaju włosów i ma inne zadanie. Jednak każdą z tych masek możemy używać w trojaki sposób:
1. Jako odżywkę
2. Jako maskę pozostawioną na 3 minuty na włosach
3. Jako pielęgnację bez spłukiwania, naniesioną na mokre bądź suche włosy
Przetestowałam każdy z tych sposobów. Dla przypomnienia dodam, że moje włosy są wysokoporowate, z tendencją do puszenia się.
I tak jako odżywka produkt spisywał się poprawnie. Włosy można było łatwiej rozczesać, były delikatnie dociążone. Niestety...to tyle. Maska z kolei przeciągnięta na włosach (tj. trzymana dłużej niż 3 minuty) powodowała bardzo mocne dociążenie włosów i ich "przylizanie". Włosy wyglądały źle. Zupełnie tak jakby potrzebowały umycia, pomimo że dopiero co wyschły. W pielęgnacji bez spłukiwania maska odpowiadała mi najbardziej. Świetnie zabezpieczała końcówki włosów, wyglądały one na zadbane i idealnie nawilżone.
Dużym plusem jeśli chodzi o tę maskę jest z pewnością jej struktura - gęsta, treściwa niczym gęste smoothie na bazie banana i awokado. No i zapach utrzymujący się na włosach do kolejnego mycia. Cudowny, intensywny chociaż mam wrażenie, że bardziej przypominający soczystą brzoskwinię niż papaję.
Maska w 98% składa się z produktów pochodzenia naturalnego. Jeśli chodzi o same właściwości papai to ma ona na celu: regeneracje, nawilżenie, oczyszczenie, tonizowanie, kojenie, odbudowuje oraz magazynuje kolagen.
Biorąc pod uwagę obietnice producenta, warto przyjrzeć się składowi:
Skład: Aqua / Water, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Isopropyl Myristate,
Stearamidopropyl Dimethylamine, Carica Papaya Fruit Extract / Papaya
Fruit Extract, Phyllanthus Emblica Fruit Extract, Glycine Soja Oil /
Soybean Oil, Sodium Hydroxide, Helianthus Annuus Seed Oil / Sunflower
Seed Oil, Coco-caprylate/caprate, Cocos Nucifera Oil / Coconut Oil,
Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Caprylic/capric
Triglyceride, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Tartaric Acid, Cetyl Esters,
Potassium Sorbate, Salicylic Acid, Caramel, Linalool, Geraniol,
Limonene, Parfum / Fragrance
A teraz będę nieperfekcyjną blogerką i pokaże Wam puste opakowanie, a co!
Moje włosy nie przepadają za olejem kokosowym. Wyglądają po nim źle. Obawiam się, że przez obecność go w składzie maska wypadła u mnie kiepsko. Porównując go z innymi maskami, które miałam okazję testować to maski Kallos niczego nie odbiegają od efektów, jakie uzyskałam po tej masce na moich włosach.
Jestem bardzo ciekawa co Wy sądzicie o tej (lub innej z tej serii ) masce. Polubiliście?
Pewnie na promocji kupię jedną z czterech wersji, ale jeszcze nie wiem którą wybiorę. Też mam skłonność do efektu "nieumytych" włosów po niektórych maskach. Najbardziej kusiła mnie bananowa, ale czytałam o niej skrajne opinie:)
OdpowiedzUsuńMam Macadamie i dobrze się u mnie sprawdza ;) Nie obciążą, ładnie wygładza i nawilża
OdpowiedzUsuńMoje włosy akurat lubią olej kokosowy ale są zupełnie inne niż twoje. Zazwyczaj ma problem z tym że moje włosy są bardzo mocno przyklepane
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak sprawdziłoby się na moich włosach.
OdpowiedzUsuńJa mam wersję macadamia i doceniłam ją dopiero po wakacjach ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak średnio wypadła, mam bananową w zapasie ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię olej kokosowy do włosów :)
OdpowiedzUsuńJuż kolejna recenzja gdzie czytam że te maski najlepiej spisują się bez spłukiwania. Jakoś średnio mnie to przekonuje. Bez spłukiwania wolę płynne ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam pozytywne recenzję tych masek, ale tak coś mi się wydawało, że nie u każdego będzie tak super. Ja się na nie na pewno nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMoje włosy nie lubią oleju kokosowego. Po Kallosach wyglądały tragicznie. Ciekawe jak byłoby tutaj :)
OdpowiedzUsuńMam zamiar się na nią skusić i zobaczymy.
OdpowiedzUsuńJeszcze się na nią nie skusiłam, bo kusi mnie bananowa....ale nie podoba mi się wizja - bez spłukiwania...
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak sprawdziłaby się u mnie. Mam zamiar kupić ją na tej najbliższej promocji w Rossmannie :)
OdpowiedzUsuń