Tony Moly, Tomatox, maska rozjaśniająca
Stronię od wszelkiego rodzaju kosmetyków azjatyckich. Nie widzę ich działania na swojej skórze. Od jakiegoś czasu jestem nastawiona bardzo na "nie", jeśli chodzi o używanie tego typu kosmetyków. przy okazji ostatniej akcji Pink Boxing u I love dots, dostałam w paczce kosmetyk Tomatox od Tony Moly. Jako, że jestem laikiem i nie znam wielu kosmetyków z tej półki, bardzo rozbawił mnie fakt zapakowania maski.
Pomidor już od jakiegoś czasu gości na mojej półce w łazience. Wygląda komicznie, bo pierwsze co rzuca się w oczy to stojący pomidor. W łazience.
Producent na temat tego kosmetyku pisze w następujący sposób:
Tomatox to kosmetyk, którego zadaniem jest oczyszczenie, odżywienie oraz rozjaśnienie skóry dzięki zawartymi w składzie ekstraktom z pomidora oraz cytryny. Pomidor opóźnia proces starzenia się skóry. Rezultatem jest młody i zdrowy wygląd skóry bez przebarwień.
Opakowanie to coś co urzeka w tym produkcie. Możecie same to zauważyć, bo odwołuję się do niego, w tym krótkim początku już chyba z trzeci raz. Świetne, gadżeciarskie, rzucające się w oczy. Nietuzinkowe. Mogłabym wymieniać godzinami. Maska ma konsystencję kremu - a dokładnie mówiąc kremu Nivea. Uwierzcie mi miałam obawy, że to jest ten krem oraz, że po nałożeniu go na twarz będę chodzić z wysypem nowych pryszczy. Niestety po nieprzyjemnej przygodzie z kremem Nivea oraz jego odpowiednikiem - kremem Bambiono, nie sięgam już po takie kosmetyki. Więc konsystencja tej maski, dała mi do zastanowienia. Moje obawy okazały się niepotrzebne, gdyż po zastosowaniu nie pojawiło się nic nowego na twarzy. Oczywiście maska zmywała się ciężko. Wyobraźcie sobie, że nakładacie na twarz grubą warstwę kremu a później chcecie to zmyć - dokładnie tak jest przy zmywaniu Tomatoxu.
Jeśli chodzi o zapach to jest to zapach....ogórkowy? Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Obok pomidora to ta maska nigdy nie leżała.
Efekty? Delikatnie wybielone przebarwienia. Ale tylko delikatnie. Twarz nawilżona przez kilka pierwszych minut po zmyciu. Niestety nie zauważyłam innego efektu. Nie było oczyszczenia - bo w sumie na to liczyłam, gdy w nazwie pojawia się sformułowanie nawiązujące do detoxu.
Maska jest bardzo wydajna. Używam jej, żeby ją wykończyć a jej z pudełka nie ubywa. Staram się nakładać na twarz grubą warstwę, jednak wydajność ma cholernie dużą. Dużym plusem jest dołączona do zestawu szpatułka do wydobywania maseczki z opakowania. Pozwala to na higieniczne wydobycie produktu z opakowania.Niestety ja po kilku użyciach ją zgubiłam i tak wkładałam paluchy do środka.
Jeśli jesteście ciekawe tej maski to można kupić jej próbki na ebay. I taką formę polecam, bo może się nie spisać. Tak jak to było u mnie. Szkoda, bo jako zapalona gadżeciara miałam duże oczekiwania co do tego produktu.
Znacie ten produkt? Co o nim sądzicie?
Bardzo fajniesię zapowiada.
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam te koreańskie marki, więc się piszę.
Tony Moly chcę wypróbować.
Pozdrawiam ciepło :)
Wow opakowanie miazga. Każdy kto wchodzi do Twojej łazienki pewnie się nieźle dziwi :D
OdpowiedzUsuńNie znam, ale bardzo chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMam ją w zapasach. Ciekawe czy u mnie cokolwiek zrobi.
OdpowiedzUsuńwidziałam je w tk maxie i miałam się rozejrzeć za nimi na ebayu, ale zapomniałam :P
OdpowiedzUsuńKiedyś strasznie chciałam wypróbować tę maskę ale jakoś już mnie tak mocno nie kusi :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale Tony Moly ma gadżeciarskie opakowania. :D Nie za bardzo to idzie w parze z fajnym działaniem. ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś mnie kusił ten pomidorek, ale chyba jednak nie spróbuję :)
OdpowiedzUsuńPomidor! Super opakowanie :D
OdpowiedzUsuńAkurat ja uwielbiam azjatyckie kosmetyki :) Opakowanie jest szalone!
OdpowiedzUsuńCiekawa maska. Nie miałam żadnego kosmetyku z tej firmy.
OdpowiedzUsuńlubię jej zapach;)
OdpowiedzUsuńDla samego gadżetu bym spróbowała :) Ja takie gęste kremowe maski zmywam mokrym ciepłym ręczniczkiem,wiem jak samą wodą jest to męczące :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdziła :( Ja jeszcze nie testowałam tego produktu. MÓJ BLOG
OdpowiedzUsuńNie znam produktu, ale ja ostatnio nie poszukuję gotowych produktów w tej roli. Stawiam na samoróbki glinkowe ;)
OdpowiedzUsuńPrzez moment zastanawialam sie, gdzie na zdjeciach jest ta maska :D:D:D
OdpowiedzUsuń